Choć na oknach mróz rysował wyjątkowe
wzory i grafiki, na polach w blasku księżyca skrzył się śnieg, a rzeki i
jeziora skuwał gruby lód, to w drewnianych chatach atmosfera była bardzo
gorąca. Długie zimowe wieczory spędzano na spotkaniach towarzyskich i zabawach
w gronie przyjaciół. Ludowy karnawał był okresem wyczekanym przez jesienne
prace w gospodarstwie i długi Adwent.
Karnawałowe rozpasanie
Okres od święta Trzech Króli aż do Środy Popielcowej to bodajże najbarwniejszy czas na wsi. W karnawale pozwalano sobie na więcej niż w pozostałych okresach roku. Po czasie świąt Bożego Narodzenia we wszystkich sercach gościła radość i szczęście. Dni stawały się coraz dłuższe, wiosna czekała już za progiem. Nadal jednak warunki atmosferyczne nie pozwalały na częste i długie przebywanie poza domem. Dlatego dni spędzano głownie na odwiedzinach, rozmowach i wspólnym biesiadowaniu. Wyciągano pęta kiełbasy, które zostały po świętach, pieczono kołacze i inne ciasta, raczono się trunkami.
Aż do święta Matki Boskiej Gromnicznej z zaciekawieniem wypatrywano kolędników. Ich odwiedziny były dobrą wróżbą na cały przyszły rok. Jednakże jeśli świąteczni przebierańcy pominęliby któryś z domów jego mieszkańcy mogli poczuć się obrażeni. Wizyta grupy kolędników była także rozrywką, a czasem również pretekstem do późniejszej zabawy.
Ludowy karnawał – kolędnicy, darcie pierza i zabawa
Długie styczniowe i lutowe wieczory
spędzano na wsiach kończąc różnego rodzaju prace w gospodarstwie. Kobiety z
sąsiedztwa schodziły się do jednego domu, gdzie odbywało się darcie pierza.
Pióra z gęsi odpowiednio obrabiano przygotowując je do zrobienia pierzyn i
poduch, które wchodziły w skład posagu dla każdej panny wychodzącej za mąż.
Takie spotkania wypełnione były śpiewem, opowiadaniami, przekazami, ale także
muzyką. Do kobiet nieraz dołączali mężczyźni, wyciągano ze skrzyni skrzypce,
heligonki, basy i rozpoczynano zabawy taneczne. Małe izby nie przeszkadzały w
zabawach do samego rana, a spod strzech oprócz dymu z paleniska, wydobywały się
dźwięki oberków, mazurków i polek.
Muzycy chętnie przygrywali wszystkim uczestnikom, gdyż była to dla nich okazja do zarobku tuż przed ciężkim czasem przednówka. Zwyczaj nakazywał tańczącym mężczyznom podchodzić do muzyki, zapłacić grajkom wrzucając monetę do basów (lub kapelusza czy innego miejsca) i zamówić utwór. Czasem proszono o konkretną melodię, innym razem śpiewano przyśpiewkę, której melodię muzykanci odtwarzali. Układane na bieżąco przyśpiewki odnosiły się do konkretnych sytuacji, zachwalały urodę partnerki lub wypominały niechlubne cechy. Dlatego nieraz zabawom towarzyszyły salwy śmiechu i radosnych okrzyków.
Tańce i swawole
W karnawale szczególną uciechę mieli
młodzi ludzie. Czas sprzyjał poznawaniu rówieśników, zawiązywaniu się nowych
przyjaźni i sympatii, pierwszych miłości… Dlatego też uważano karnawał za
najlepszy czas na kojarzenie par. Rodzice lub wynajęci przez nich swaci
prowadzili pertraktacje, aby zawrzeć jak najkorzystniejszą dla siebie umowę
przedślubną. Małżeństwo małżeństwem, ale wartość posagu, morgi pola uprawnego i
zwierząt hodowlanych musiały odpowiadać randze przyszłego męża i żony.
Miejscem spotkań dla większych grup mieszkańców były karczmy. Wedle obiegowej opinii prowadzili je zwykle Żydzi, ale równie często karczmarzami byli Polacy. W każdej większej wsi znajdował się choć jeden tego typu przybytek. Większa ilość miejsca, dostęp do różnego rodzaju potraw i trunków zachęcały do wielogodzinnych, wesołych zabaw. Zwieńczeniem intensywnego czasu karnawału były Zapusty lub Ostatki. Tymi nazwami określano dni od Tłustego Czwartku do wtorku poprzedzającego Wielki Post. Wtedy milkły instrumenty, garnki szorowano z pozostałości tłuszczu, a o tańcach i śpiewach zapominano aż do świąt Wielkiej Nocy.
Zima na wsi, chociaż dawała się we znaki
niskimi temperaturami, była bardzo żywiołowym czasem. Dni bez prac w polu
wypełniano zabawą i muzyką, pielęgnowano relacje i znajomości. A jak dziś
wygląda Wasz karnawał? Czy obchodzicie go na
ludowo?