Kim była kobieta w dawnej społeczności wiejskiej?
Kobiety uzyskały w Polsce prawa wyborcze w 1918 roku. Obecnie wydają nam się one oczywiste, tak jak i równouprawnienie płci. Ciężko sobie wyobrazić jednak jak wielka zmiana musiała dokonać się w umysłach osób urodzonych w XIX wieku – dla nich równość między statecznym mężczyzną a tajemniczą, niestałą kobietą była abstrakcyjna. Jak postrzegano kobiety w kulturze ludowej?
Doglądająca
ogniska domowego
Od wieków w
przeważającej większości znanych nam społeczeństw panował system patriarchalny,
czyli taki, w którym dominowali mężczyźni. Począwszy od starożytności aż po
wiek XX kobiety (poza nielicznymi wyjątkami) podporządkowane były swoim ojcom i
mężom. Całe swoje dzieciństwo spędzały przyuczając się do prowadzenia domu,
wychowania dzieci i zajmowania się codziennymi sprawami w gospodarstwie. Nie
mogły decydować o swoim wykształceniu i dalszej drodze życiowej. Spod władzy
rodziców przechodziły pod opiekę męża.
Obowiązki żon polegały na wyżywieniu rodziny, dbaniu o garderobę, przygotowaniu odpowiednich zapasów na zimę. Dzięki niezliczonym rzeszom kobiet na przestrzeni wieków ludzie przetrwali nawet w najgorszych momentach przednówka czy w krytycznych chwilach klęsk żywiołowych. Nawet jeżeli polityka i gospodarka wykreśliły płeć piękną ze swojej historii to w każdym domu rola kobiety była ogromna.
Wszystko, co złe
Mimo
przytoczonych powyżej argumentów sytuacja kobiet na dawnej wsi (i nie tylko)
była znacznie gorsza niż mężczyzn. To, co kobiece symbolicznie związane było z
nieszczęściem, ciemnością, północą, a także z lewą stroną. Do dziś w języku
polskim odnajdujemy pozostałości tych powiązań: to, co „babskie” jest gorsze z
natury, natomiast zachowywać się „po męsku” oznacza postawę godną pochwały. Najgorsze
demony Słowiańszczyzny przybierały postać kobiecą: mamuny, południce, boginki,
dziwożony, zmory, strzygi… Choć ceniono wiedzę kobiet na temat zielarstwa i
leczenia, to one były najczęściej adresatkami oskarżeń o czary i rzucanie
uroków.
Nieczysta i
związana z siłami zaświatów
Źródłem wielu tych wierzeń był strach przed nieznanym. A tym było dla mężczyzn comiesięczne krwawienie, które czyniło kobiety nieczystymi. Płodność i możliwość przekazywania życia dawała im nadludzkie prawo, co stawiało je wyżej niż pozostałą część ludzkości. Jednocześnie zetknięcie się z nieznanymi siłami podczas ciąży i porodu, a nawet w czasie menstruacji sprawiało, że kobiety były zagrożeniem i mogły ściągnąć nieszczęście na dom lub gospodarstwo. Wierzono także, że miejsca święte mogą zostać przez kobiety nieczyste zbezczeszczone – a więc kobiety dysponowały ogromną siłą!
Kobiecy kwiat
Wraz z pierwszą miesiączką dziewczyna wchodziła w skomplikowany świat nakazów i zakazów. Część z nich jest mocno utrwalona w społeczeństwie i z pewnością niejedna z Czytelniczek usłyszała kiedyś, aby nie robić przetworów, nie zarabiać ciasta czy nie kisić ogórków w „te dni”. Wierzono bowiem, że miesiączkująca kobieta może odebrać płodność i wzrost otaczającym ją roślinom i przedmiotom. Zakazane było sadzenie i sianie, ponieważ nic z takich zbiorów się nie wyrośnie, zagniecione ciasta miały się nie udać i mieć zakalec, przetwory – spleśnieć, a drzewa owocowe, z których miesiączkująca zerwałaby owoc – przestać owocować. Kiedy kobieta zaszła w ciążę, ilość nakazów i zakazów zwiększała się, ponieważ rosnące w niej życie było zagrożeniem dla urodzaju w polu, zwierząt hodowlanych i dla ludzi. „Bezpieczna” stawała się dopiero po wywodzie, czyli obrzędzie oczyszczenia, który odbywał się w kościele kilka tygodni po porodzie.
Kim zatem była kobieta na dawnej wsi?
Jej wizerunek był pełen sprzeczności. Poprzez płodność i możliwość przekazywania życia była w pewien sposób obca i straszna. Święta i związana z siłami diabelskimi. Wiedząca, ale i nie posiadająca żadnych praw. Nieczysta, a jednocześnie nietykalna. Jej status był zupełnie odmienny od tego znanego nam współcześnie. Jeszcze na początku XX wieku powstawały teksty naukowe wydawane przez największe uniwersytety, które udowadniały niższość kobiety wobec mężczyzny m.in. „Baba jako wróżba nieszczęścia” Ludwika Krzywickiego czy „Żeńska twarz” Stanisława Ciszewskiego. Czytając je trudno uwierzyć, że wyszły spod piór szanowanych profesorów tak niedawno. Dzięki walce o równouprawnienie kilku pokoleń kobiet, dziś nikt nie pomyśli o połowie ludzkości jako tej niegodnej czy gorszej od reszty.